Poradnik Google Analytics dla blogerów. Czas rzeczywisty.

Spis treści

1. Co robi Twój użytkownik?

Google Analytics pozwala na obserwację działań, które dokonane zostały na naszej stronie przez ostatnie 30 minut. Do czego przydają nam się te informacje? Przede wszystkim możemy „na żywo” zobaczyć, co dzieje się z naszą stroną.Osoby, które zajmują się tworzeniem contentu, często są ciekawe, czy opublikowany właśnie na stronie tekst cieszy się zainteresowaniem czytelników. Dzięki tej zakładce mamy możliwość sprawdzenia, czy powiadomienia push działają, a co najważniejsze, czy tekst lub wideo są na tyle atrakcyjne, że przyciągają od razu czytelników. Analiza w czasie rzeczywistym umożliwia także sprawdzenie, w jakich godzinach najlepiej publikować nasze teksty. Może się okazać, że 9 rano ma dużo niższe statystyki odwiedzin niż 16 w południe. Tu, podobnie jak w e-mail marketingu, odpowiednie wyczucie czasu publikacji pozwala dotrzeć do czytelnika w idealnym momencie.

Pierwsza zakładka, którą zobaczymy po kliknięciu w „czas rzeczywisty”, pokaże, jak ogółem wygląda ruch na stronie. Tutaj znajdziemy informacje o tym, ile osób jest obecnie na portalu i jak wyglądał ruch przez ostatnie 30 minut.Odsłony te możemy obserwować w okresach minutowych oraz sekundowych. Wśród danych jest też podane źródło, czyli skąd pochodzą nasi czytelnicy, w jakich znajdują się lokalizacjach i które podstrony naszego bloga ich interesują. Dodatkowo możemy zobaczyć, czy ruch ten pochodzi z urządzeń mobilnych, czy też desktopów.

2. Źródła wejść na bloga. Trzy metody.

Warto przyjrzeć się danym dotyczącym źródła wejść na bloga. Wyróżnione są trzy metody: przez bezpośrednie witryny odsyłające, przejście na stronę z odnośnika udostępnionego w mediach społecznościowych oraz poprzez konkretne słowo kluczowe wpisane w wyszukiwarkę. Zagłębiając się w te statystyki, możemy dowiedzieć się, czy ktoś na przykład „sherował” nasz artykuł na swojej stronie lub w social mediach. Może się okazać, że nasze treści są na tyle dobre, że rozchodzą się wirusowo. Najlepsze aktywne strony pokazują, ile osób przeczytało dany artykuł. Dzięki temu możemy sprawdzić np. czy kampania reklamowa w social mediach, na którą przeznaczyliśmy pieniądze, jest skuteczna, czy też nie.

Wróćmy jeszcze do źródeł wizyt. Tutaj Google Analytics pozwala nam na bardzo szerokie analizowanie wszelkich informacji dotyczących wejść na stronę w czasie rzeczywistym. W zakładce tej pojawiają się kolumny medium oraz źródło. Pierwsza podaje, skąd pochodzi dane źródło. Przykładowo mogą to być:

  • direct – bezpośrednie wejścia na naszą stronę;
  • organic search, czyli ruch organiczny – wszystkie bezpłatne przejścia z wyszukiwarek;
  • referral – przejścia z innych stron. Mogą to być linki na innych blogach, stronach, czy portalach;
  • social – przejścia z kanałów social media, czyli Facebooka, Twittera innych;
  • paid search – przejścia z wyszukiwarek, ale po kliknięciu w płatne wyniki wyszukiwania. To wszystkie przejścia z reklam, np. AdWords;
  • display – przejścia na wskutek interakcji z medium „display” lub „cpm”. Obejmuje również interakcje AdWords, gdy sieć dystrybucji reklam jest ustawiona na „content”;
  • other – sesje z tagami z medium „cpc”, „ppc”, „cpm”, „cpv”, „cpa”, „cpp”, „affiliate” (z wyłączeniem płatnego wyszukiwania);
  • email – ruch pochodzący z newsletterów.

Źródła to miejsce pochodzenia ruchu, czyli np. w przypadku wyszukiwarki będzie podana nazwa wyszukiwarki, w social mediach to na przykład Facebook itd. Dzięki tak szczegółowemu podzieleniu źródeł ruchu możemy analizować konkretne kampanie reklamowe oraz to, czy zewnętrzne linki kierujące ruch na naszą stronę przynoszą nam korzyści. Może się okazać, że wpisy specjalistyczne cieszą się większą ilością przejść z Twittera, a te związane z lifestyle – z Facebooka. Poza tym jeśli płatne kampanie w danym medium nie przynoszą skutków, to warto je zweryfikować i poddać modyfikacji, a jeśli i to nie pomoże, to po prostu z nich zrezygnować.

Czas rzeczywisty w Google Analytics to źródło bardzo ważnych dla blogera informacji. Nie są one tak bardzo pożądane przez marki, mimo to właściciele blogów powinni się nimi zainteresować. Dzięki ich analizie dowiadujemy się, gdzie możemy tracić pieniądze za nieprzynoszące skutków reklamy; wiemy, czy powinniśmy zmienić kreacje e-mail, a jeśli jeszcze wysyłamy je przy pomocy narzędzi do email marketingu, to mamy możliwość ich jeszcze lepszego stargetowania; możemy sprawdzić też, czy social media i zaprzyjaźnione strony faktycznie „napędzają” nam ruch po publikacji nowych postów.

Źródła: Photo by John Schnobrich on Unsplash

Podziel się