Spis treści
Prawie 40 proc. Polaków używa AdBlocka i nie sposób się im dziwić…
Nie ma nic bardziej denerwującego podczas szperania w sieci niż wyskakujące reklamy, które zasłaniają treść na stronie i spowalniają jej ładowanie, bannery z uciekającym polem do zamknięcia czy samootwierające się reklamy z informacją o rzekomej wygranej, której nigdy nie zobaczymy na oczy. Nic więc dziwnego, że od paru lat triumfy święcą rozwiązania blokujące reklamy, znane większości jako AdBlock. Z badań PageFair i Adobe wynika, że 34,9 proc. polskich internautów blokuje reklamy. MEC Wavemaker mówi wręcz o 36 proc. Skoro zjawisko ślepoty bannerowej i irytacji nachalnymi formami promocji w internecie rośnie w zatrważającym tempie, warto zacząć przeznaczać swój marketingowy budżet na całkiem odmienne formaty reklamowe. To przede wszystkim również najwyższy czas, by pomyśleć o nowych formach komunikacji z klientem, zamiast nachalnych przekazów promocyjnych. Mając do wyboru takie alternatywy, jak: programy partnerskie, sieci afiliacyjne czy reklama natywna, jesteśmy w stanie wpasować się w kontekst, jakiego szuka nasz odbiorca i podać mu treść reklamową, która zachęci go do działania.
Reklama natywna – wytocz wojnę AdBlockowi!
Reklama natywna to aktualnie jeden z niewielu formatów, który pozwala zachować harmonię między potrzebami reklamodawcy i reklamobiorcy. Pod warunkiem, że faktycznie, przysłowiowo „wtapia się w tłum” i jest integralną częścią treści, w kontekście których występuje. Nie jest nachalna, nie irytuje ale angażuje i dostarcza naturalnych wrażeń, pozostając prawie niezauważoną. Wówczas konsumpcja treści reklamowej staje się przyjemnością i jest odpowiedzią na to, czego szuka użytkownik sieci. A AdBlock? AdBlock powoli odsuwa się na boczny tor, po czym zostaje całkowicie zapomniany… Reklama natywna to również jeden z najlepszych sposobów dystrybucji treści content marketingowych, które od jakiegoś czasu – nie bez powodu – królują w internetowym świecie. Kombinacja wartościowego i istotnego z punktu widzenia odbiorcy contentu, który publikowany jest w odpowiednim miejscu w sieci i osadzony w odpowiednim kontekście, to sposób na to, by prawie 40 proc. Polaków na zawsze zapomniało o AdBlocku.
To czego szukasz, jest na wyciągnięcie ręki
Wyobraźmy sobie swojego ulubionego bloga. W zasadzie na jakikolwiek temat. Czy to moda, książki, film, motoryzacja, elektronika, czy też kosmetyki i wizaż. Dlaczego cyklicznie na niego zaglądamy, zapisujemy się do newslettera, by na bieżąco czytać wpisy, a autora traktujemy, jak guru w danej dziedzinie? Ponieważ pisze właśnie o tym, o czym chcemy czytać. Niejednokrotnie pragniemy upodobnić się do swojego internetowego idola, pytając w komentarzach, gdzie kupił to i owo, a następnie przeszukujemy sieć, by znaleźć podobny lub identyczny produkt w dobrej cenie. A gdyby tak pominąć cały ten proces? Gdyby nasz ulubiony bloger zaraz pod wpisem – lub nawet już w treści – wskazał nam konkretne miejsca, w których nabędziemy opisywaną rzecz? Sytuacja prawie idealna. Prawda? Po drugie, kupując coś, co poleca nam nasz internetowy idol, wiemy, że produkt został przetestowany i ufamy, że recenzja jest wyczerpująca i wiarygodna. Nic więc dziwnego, że poziom konwersji z reklam na blogach i portalach, które w odpowiedni sposób wykorzystują natywne formaty reklamowe, sięga 7-9 proc. – w zależności od ruchu, aktywności użytkowników i popularności strony. W porównaniu z bannerami, których skuteczność wynosi – według statystyk AdMetrics – 0,04-0,1 proc., jest to wynik godny podziwu.
Odpowiednia reklama sposobem na zarobek
No dobrze, skoro już mamy przed oczami sytuację idealną, w której reklamy tego, czego szukamy serwowane są nam, jak na tacy, warto dowiedzieć się, jak to wszystko działa „od kuchni” i być może zrobić z tego użytek, który pozytywnie wpłynie na nasze finanse. Nasz ulubiony bloger ma na swojej stronie zainstalowany specjalny widget BUY.BOX, który pod każdym wpisem (lub w treści) tworzy absolutnie natywną listę wymienionych produktów, porównując jednocześnie ceny w kilku sklepach internetowych. Za każdy zakup wywołany poleceniem z bloga otrzymuje na swoje konto prowizję. Dzięki temu my mamy szybki dostęp do tego, czego szukaliśmy, a bloger zarabia na poleceniu. Oprócz tego, właściciel strony rozliczać może się w modelu efektywnościowym, znanym jako CPS, a nawet łączyć go z klasycznym CPM. Wszystko to czyni tę sytuację wygraną dla obu stron, w której i wilk syty i owca cała.
3 powody, dla których warto stosować natywne formaty reklamowe na portalach i blogach
Rezygnacja z inwestowania w bannery reklamowe może przynieść wiele wartości, zarówno dla wydawców, jak i dla odbiorców reklam. Taka teza ma swoje źródło w bardzo znaczących argumentach. Oto najważniejsze z nich:
- Reklama natywna zachęca użytkownika do zainteresowania się nią, ponieważ występuje w odpowiednim kontekście, przez co jest treścią pożądaną.
- Reklama natywna prowadzi do pożądanych przez wydawców efektów, w postaci przeklików na strony zewnętrzne, a tym samym – do zarobku z reklamy.
- Reklama natywna pozwala osiągną kompromis między potrzebami reklamodawców, wydawców i odbiorców.
Pamiętając o tych trzech, kluczowych powodach do rozstania się z bannerami internetowymi i zmienieniu ich na formy natywne, jesteśmy w stanie osiągnąć balans między zadowoleniem użytkowników naszego bloga lub portalu, swoim portfelem i satysfakcjonującą współpracą z reklamodawcą.
Przyszłość reklamy internetowej rozpoczyna się tu i teraz
Warto również wiedzieć, że w przypadku tak bardzo popularnych bannerów, ani wydawca reklamy, ani użytkownik sieci nie ma zbyt dużego wpływu na to, jaka reklama zostanie wyemitowana. A ponieważ zwykle jest to treść niepożądana, która najczęściej nie wpisuje się w kontekst, w jakim występuje, internauci są poirytowani, a reklamodawcy zawiedzeni nikłymi efektami. Dlatego, im szybciej reklama natywna w wydaniu najlepszym z możliwych zagnieździ się w internecie, tym szybciej odwieczne poszukiwanie kompromisu między potrzebami nadawców reklam i ich odbiorców zostanie wreszcie osiągnięty, a AdBlock powoli zacznie znikać z komputerów i telefonów polskich internautów. Warto już dziś zmienić swoje podejście do promowania treści w sieci i otworzyć się na korzyści płynące z natywnych formatów.
Podziel się